Nie znam kobiety, która nie lubi dbać o siebie. Różnimy się tylko ilością wydawanych w tym celu pieniędzy, ale tak naprawdę każda z nas chce być piękna i jest to jak najbardziej naturalna i pierwotna potrzeba. Dlatego tak łatwo sięgamy po specyfiki przeciwzmarszczkowe, ujędrniające czy oczyszczające.
Zalety witaminowego kremu do twarzy
Nic nie zatrzyma czasu, ale są produkty mogące spowolnić ukazywanie się symptomów jego upływu. Ja, osobiście, uwielbiam produkty jak najbardziej naturalne. Rzepa, witamina C, pokrzywa – to produkty pochodzące z natury i tym się posiłkuję. Według mnie, kremy do twarzy z witaminą c, zawsze na dłuższą metę będą skuteczniejsze niż takie, które nafaszerowane są chemią. Witamina C występuje naturalnie w przyrodzie i nawet jeśli jej działanie nie jest „natychmiastowe”, jak to słychać w prawie wszystkich reklamach, to działa powoli, systematycznie i naturalnie. Od dawna wiadomo, że witamina c jest przeciwutleniaczem, zwalcza wolne rodniki. Więc jak, jeśli mam taką wiedzę, mam nie skorzystać z tych drobnych cudów natury? A najbliżej prawdy jest to, że mam bardzo wrażliwą cerę. Użyję kremu nieodpowiedniego i moja skóra jest od razu podrażniona. Krem z witaminą c zawsze łagodził te objawy, a przede wszystkim, do takich nie doprowadzał. W pewnym momencie przerzuciłam się tylko na ten rodzaj kremu do twarzy. Przestałam eksperymentować i jestem z tego zadowolona. Mam wrażenie, że ten pęd za czymś ciągle lepszym to tylko kwestia marketingu. A wiadomo, że natura jest lepsza od każdego ludzkiego dzieła.
Jestem przeciwna chemii, bo uczula. Natura jest mi bliska i szanuję wszystko co z niej pochodzi. Kleopatra kąpała się w mleku, bo nie miała najbardziej zaawansowanych technicznie kapsułek. Czyż i ja nie mogę skorzystać z tych darów natury testowanych przez tysiące lat?