Mój teść jest wyjątkowo złośliwym człowiekiem, któremu trudno dogodzić. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek był z czegoś w pełni zadowolony, zawsze musi mieć jakieś ,,ale”. A to mięso za bardzo jest wysuszone, a to okruszek leży na blacie, a to trawa nie ma wszędzie pięciu milimetrów. Najbardziej czepiał się jednak mojego auta.
Polerowanie lakieru i szacunek teścia
Nigdy nie było dla niego dostatecznie czyste i zadbane, choć nie ma porównania bo sam nie jeździ. Jego auto nie było chyba ruszane od czasu wyjazdu z salonu, a na pewno nie częściej niż raz na tydzień, a i to niedaleko. Ja swoim jeżdżę do pracy codziennie, plus na jakieś zakupy czy wypady w weekend, chyba że bierzemy samochód męża. Przed każdym wyjazdem do teściów muszę chociaż trochę umyć samochód z zewnątrz, żeby nie mówili, że wygląda jak po kąpieli w błocie. Tym razem postanowiłam jednak pójść o krok dalej i umówiłam się na polerowanie lakieru samochodowego w Łodzi. Dzięki temu lakier miał lśnić z daleka, a blask promieni słoneczny padających na lakier miał oślepić teścia już jak będzie wyglądał dyskretnie zza firanki kuchennej. Taka mała zemsta jest warta wszystkich pieniędzy. Mąż uważał to za zabawne, ale on już się do tego przyzwyczaił. Ja chciałam teściowi utrzeć nosa. Zabrałam auto do salonu zajmującego się auto detailingiem, czyli najbardziej profesjonalnym możliwym czyszczeniem samochodu. Tam cierpliwie czekałam, aż moje auto będzie wyglądał olśniewająco. Efekt był zaskakujący, ale wart swojej ceny.
Teść kiedy zobaczył moje auto to mu mina zrzedła. Lśniło bardziej niż takie salonowe, a na pewno wyglądało lepiej niż jego stojące na podjeździe. Przynajmniej raz dał mi spokój i siedział cicho bez komentowania rzeczywistości. Spokój na spotkaniu był wart ceny polerowania lakieru.